Lomi w piętnaście minut 

Czy można zrobić Lomi w 15 minut? Czy Lomi to wyłącznie dwugodzinny masaż z określoną sekwencją ruchów?

Często słyszę te pytania:

  • Czy w ogóle jest sens przeprowadzać Lomi w krótszym czasie?
  • Czy Lomi w godzinę to nadal Lomi?

Przez lata swojej praktyki towarzyszyłam wielu osobom w różnych momentach ich życia. Zarówno tym całkowicie zdrowym, którzy doświadczali codziennych stresów, jak i osobom chorym, tym, którzy odchodzili, dzieciom, kobietom w ciąży, osobom celebrującym życie, a także tym, którzy przychodzili z bólem, depresją, poczuciem beznadziei lub po prostu dla przyjemności.

Gabinet oraz praca poza nim to piękna opowieść o wielu ludzkich historiach. Wszystkie łączy pragnienie bliskości, zdrowia, akceptacji, przynależności i ciepła.

Lata praktyki nauczyły mnie, jak ważna jest uważność na to, co jest możliwe w danej chwili, i że dotyk może przybierać różne formy. Oczywiście można postrzegać Lomi jako strukturę o ściśle określonych zasadach, ale większość z nas zgodzi się, że Lomi to coś więcej niż zestaw ruchów czy sekwencji.

Z czasem zaczynamy rozumieć, że Lomi to przede wszystkim dzielenie się obecnością poprzez dotyk. To właśnie jest esencja tej praktyki. Kiedy odpuszczamy przywiązanie do techniki i pozwalamy sobie na pełną obecność w przestrzeni, którą wspólnie tworzymy, pojawia się subtelna informacja o tym, co w danym momencie jest możliwe.

Jeśli potrafimy odłożyć na bok ambicje związane z techniką i zaufać intuicji, z tego spotkania zawsze wyłania się coś dobrego dla osoby, z którą pracujemy. Technika powinna nas wspierać na każdym etapie praktyki, a nie nas ograniczać.

Jak więc masować kogoś, kto nie może położyć się na stole? Albo jak przeprowadzić sesję z ruchliwym dzieckiem? Co zrobić, gdy towarzyszymy komuś w chorobie, kiedy ruch jest niemożliwy? A co z osobą, która może poświęcić jedynie 30 minut na masaż?

To ogromne błogosławieństwo, gdy udaje się odłączyć od oczekiwań i zrozumieć, że dotyk Lomi oferuje szeroki alfabet możliwości. Im bardziej elastyczni jesteśmy w tej praktyce, tym więcej ona nam ujawnia.

Oczywiście można trzymać się sztywno określonej struktury i uznać, że tylko tak realizuje się Lomi, ale z czasem odkrywamy, że najważniejsza jest obecność i dzielenie się nią za pomocą dotyku.

Pamiętam, że zanim w pełni zrozumiałam tę praktykę, musiałam przejść przez etap fascynacji technikami. Stopniowo nauczyłam się jednak akceptować, że możliwe jest tylko to, na co w danej chwili gotowa jest osoba na stole. Dialog, słuchanie i szacunek dla jej potrzeb stały się podstawą mojej praktyki.

Mając narzędzia Lomi, zdajemy sobie sprawę, że nawet 15 minut dotyku może przynieść ogromną wartość. Nawet jeśli warunki nie pozwalają na pełny masaż, możemy ofiarować poczucie bliskości i wsparcia, korzystając z tego, co znamy. Taka sesja nie musi być nazywana Lomi, ale wciąż korzysta z jego głębi.

Czasami pracujemy z osobami w trudnych okolicznościach – w szpitalach, z chorymi czy samotnymi. W takich chwilach dotyk ma niezwykłe znaczenie. Kiedy kładziemy dłoń na ciele, ciało reaguje: biochemiczne procesy wspierają rozluźnienie i poczucie bezpieczeństwa, które są fundamentem zdrowienia.

To właśnie ta więź sprawia, że Lomi jest tak wyjątkowe i transformujące.

Jeśli masz 15 minut, podaruj komuś dotyk. Jeśli masz 30 minut lub godzinę – również to zrób. Wykorzystaj narzędzia, które znasz. Nawet jeśli nie nazywasz tego masażem Lomi, w krótkiej sesji zastosujesz techniki, które już opanowałaś. Zobaczysz, jak wiele dobrego może wydarzyć się w tak krótkim czasie.

Powodzenia!
Aga