„Taniec jest wypływającą z tchnienia ruchu, najbardziej bezpośrednią mową ciała. Dzięki temu jest tak indywidualny, jak osoba, która go wykonuje […] pomaga nam osiągnąć równowagę, uskrzydla fantazję, odpręża i rozluźnia. Może stać się również inspiracją do odkrywania siebie.”
– Bernhard Wosien, „Droga tancerza”.
Ten fragment towarzyszy mi od wielu lat, odkąd zaczęłam tańczyć. Jego przesłanie wciąż mnie fascynuje – szczególnie w kontekście praktyki Lomi. Uwielbiam te chwile, które w ruchu zabierają mnie do świata pasji i ciągłego przepływu życia.
Taniec, poza aktem kreacji, jest dla mnie przestrzenią doświadczania siebie – przyjmowania, zatracania, ale też transformacji. To przestrzeń, w której mogę uwalniać emocje i przekształcać to, co we mnie, czasem także zatrzymać się lub zmierzyć z oporem. A czasami – badać to, co jest możliwe w danym momencie.

Fragment z „Drogi tancerza” doskonale oddaje moje myśli o Lomi, które łączy w sobie dotyk, ruch i taniec. Poprzez praktykę zaprasza nas ono do odkrywania niepowtarzalnej mowy naszego ciała, ducha i serca. Do odkrywania tego, kim jesteśmy jako ludzie i jak wyrażamy się w każdym geście, oddechu i spotkaniu.
Taniec, podobnie jak Lomi, nigdy nie jest taki sam – nawet jeśli wykonuje go ta sama osoba przy tej samej muzyce. Wewnętrzne tchnienie i połączenie z ciałem sprawiają, że każdy moment jest unikalny, nawet jeśli ruchy mogą wydawać się podobne.
W dialogu, jaki prowadzimy poprzez dotyk, taniec i ruch, każde spotkanie staje się wyjątkowe. Jeśli pozostajemy na nie otwarci, odkrywamy aktualne uczucia i stany w nas. To, co wówczas przemawia, to nasze unikalne „ja”.
Praktyka Lomi – przestrzeń odkrywania siebie
Praktyka Lomi jest moim osobistym odkryciem, w którym praktykuję siebie i ze sobą. To, co wnoszę poprzez nią do sesji, relacji, treningów Lomi i dialogów, to przede wszystkim ja sama. Sporo czasu zajęło mi, by to dostrzec, a jeszcze więcej – by zrozumieć to na głębszym poziomie. Nauczyłam się także zaufać tej myśli i rozluźnić się w niej.
Zapewne to lata praktyki i zaufanie, które budowałam w sobie, pozwalają mi coraz mocniej osadzić się w tej świadomości. Widzieć i czuć, że każde Lomi jest inne – nawet jeśli praktykowane u tej samej osoby czy uczone przez tego samego nauczyciela.

Zmiana w nas jest nieustanna. Stałe jest tylko to, co próbujemy zatrzymać myślą.
Każda osoba praktykująca Lomi wnosi siebie do spotkania, podobnie jak osoba, która z niego korzysta. To właśnie ta dynamika tworzy przestrzeń do autentycznego wyrażania siebie i odkrywania nowych aspektów naszej sztuki.
To jest niezwykle piękne – widzieć siebie i innych w tej podróży, w zmianie, w odkryciach.
Za każdym razem, gdy kładę się na stole, by przyjąć Lomi od moich studentów, lub gdy sama idę na sesję, otwieram się na to, czego dziś doświadczę w tym spotkaniu.
To zabiera mnie znacznie głębiej do siebie niż analiza, jakie kroki lub ruchy zostały wykonane. Bo pomost do spotkania tworzy się między TY a JA, a nie między techniką a JA.
Technika jest tylko – i aż – narzędziem. Narzędziem, które powinno wspierać nas w tańcu życia i autentycznego wyrazu.
Ściskam, Aga