Ścieżka nauczyciela Lomi

W przyszłym roku (2023), dla absolwentów Lomi Lomi Nui, prowadzę pierwsze dwa moduły kursu nauczycielskiego Lomi, które są przygotowaniem do samodzielnej praktyki nauczycielskiej w towarzyszeniu innym na ścieżce, która dla wielu z nas (lomi praktyków) była znacząca i bardzo transformująca. Bardzo mnie porusza możliwość towarzyszenia Wam w kolejnych etapach.

W prywatnych rozmowach, kiedy dopytujecie się mnie o ten kurs, słyszę dużo Waszych obaw, pytań:

  • czy się nadaje
  • czy to dla mnie
  • czy jestem gotowa / gotowy
  • nie wiem czy chcę uczyć  
  • chciałabym/chciałbym , ale ….
  • jeszcze dobrze nie znam bazy, itd, itp…

Widzę Was. Słyszę. Rozumiem obawy. Miałam podobnie.

Pamiętam, że kiedy jechałam na swój pierwszy kurs nauczycielski Lomi moją jedyną motywacją było pogłębienie wiedzy i doświadczenia. Ugruntowanie się w tym co znam. Zapewne wtedy nie miałam jeszcze przebłysku świadomości, że mogłabym towarzyszyć innym na tej ścieżce. Przyznam, że wówczas czułam się dość nieśmiało wśród grona pewnych osób, które wiedziały, że chcą uczyć. Zapewne wtedy w moich oczach byli półbogami świadomości 🙂

Zrobiłam kurs, który wówczas wyglądał jak powtórzony kurs podstawowy Lomi. Na tamten czas był wartościowy, bo ugruntował mnie samą w mojej praktyce. Po raz milionowy powtórzyłam ruch podstawowy i sekwencje rotacji, trochę tańca, automasaż który nie był nawet prowadzony przez Susan – czyli bazę. Sami prowadziliśmy fragmenty praktyki.

Zresztą kursy u Susan nigdy nie wychodziły poza kanon podstaw. Niezależnie, która to była KINO MANA zawsze była podstawa, podstawa, podstawa. Bez fajerwerków, trików. Praktyka, która osadzała się w czasie. To samo, a jednak za każdym razem inaczej. To pozwalało dojrzewać w praktyce. Uczyć się chodzić, aby móc się wznieść.

Myślę, że też tak cenię ten czas bo jestem z tego pokolenia, które długo szło z nauczycielem i nie pytało co będzie nowego. Nie liczyłam, która to KINO MANA, i który raz jestem na “tym samym” kursie. Zapewne było ich prawie tyle ile palców u obu rąk. Zrozumiałam, że nowe będzie się odsłaniać poprzez praktykę, a głębia poprzez jakość, i nadal ma to dla mnie głęboki sens.

Powracając: wróciłam z kursu nauczycielskiego, który wówczas nie przybliżył mnie do odwagi bycia nauczycielką Lomi, a raczej ujawnił ile roboty jest jeszcze przede mną. To jakby z oddali obnażył się szczyt MAUNA KEA, a ja nawet nie wyruszyłam w stronę Hawajów…. Wówczas było to bardzo daleko.

Wszystkie pierwsze zapytania, które przychodziły do mnie o kurs skutecznie odpychałam. Nie wiedziałam jak i czułam, że nie osiągnęłam “wewnętrznego mistrzostwa” by uczyć innych. Naprawdę nie wiedziałam jak uczyć. Na kursie nie nauczono nas metodologii uczenia. Powtórzyliśmy to co znamy. Z dzisiejszej perspektywy rozumiem to bardziej i niezwykle doceniam. Chciałabym temu poświęcić inny wątek.

Intensywny kurs masażu Lomi Lomi Nui

W życiu, moim największym darem są ludzie, których spotykam.

Zdarza się, że widzą we mnie coś do czego sama kiedyś musiałabym długo dojrzewać by być “kimś wystarczającym”. To jest oczywiście część mojego starego myślenia o sobie.

Choć i teraz bywa, że się boję albo czegoś nie dostrzegam, a potem słyszę Was i myślę, że kurcze na prawdę pięknie mieć takie wsparcie i widzieć Waszymi oczami możliwość w uliczce, na którą patrzę, a do której  długo bym jeszcze nie weszła. 

Więc ludzie. Największy potencjał i zasób mojego osobistego życia i rozwoju.

Niektórzy mówią, że nauczyciel pojawia się kiedy uczeń jest gotowy. Inni, że gotowy nauczyciel znajduje ucznia. Być może znaczy to to samo. W moim przypadku najpierw pojawił się uczeń, choć wewnętrznie nie byłam gotowa. Przynajmniej, tak czułam na tamten czas.

Najpierw człowiek, który wypływał w morze – i powiedział “naucz, ale bez stołu, bo nie zabiorę stołu na statek… “Wow, jak Lomi bez stołu? Jeszcze nie wiem jak na stole, a co dopiero bez”, ale udało się nam, bo przecież ziemie miałam świetnie oswojoną chociażby przez taniec contact improvisation, którego już wówczas uczyłam. Być może właśnie tam były też zaczątki KA- HI Body Art.

Potem Basia, przyjaciółka. Dziękuję kochana. Mamy razem wiele pięknych chwil.

A potem przyszła grupa i powiedziała – nie masz wyjścia. Jest termin, jest miejsce, przyjeżdżasz. Jadąc na ten kurs miałam mgłę. Wszystko zlewało się w jedną całość. Nie znałam kierunku. Nie wiedziałam jak. Nie wiedziałam nawet co. Serce dudniło i nie pozwalało usłyszeć klarownie myśli. Tuż przed kursem okazało się, że ta cała grupa, albo znaczna jej część – (nie pamiętam dokładnie) była już po kursie u Susan czyli naszej mentorki.

Pewnie możecie sobie wyobrazić tą eksplozję porównań w mojej głowie.

I wielki znak zapytania – co mam do zaoferowania ??? 

Umysł znów zwariował . No bo jak to, ja ? I co mogę dać kiedy oni już byli u mistrzyni.

Za to co wtedy we mnie dostrzegliście. Czego sama nie widziałam i nie umiałam – z serca dziękuję . Dostałam duży prezent od Was, który był podmuchem w moje skrzydła. Wydarzyło się. I wydarzyło się pięknie. To były drzwi, które otwierały kolejne. Z każdym kolejnym krokiem, osobą , grupą uczę się jak uczyć . Jak towarzyszyć. Jak wspierać. Uczę się o sobie. Uczę się o ludziach.

Zrobiłam wiele błędów i odniosłam kilka porażek … ale patrząc na całość widzę sukces … widzę zasiane ziarna inspiracji, które zmieniają się w ogrody kreacji. Widzę jak te ogrody się rozszerzają, i jak kwitną. Niektóre, z nich zostają opuszczone i wysychają. Niektóre znów się odradzają. Tak jak w naturze, wszystko ma swoje miejsce, czas i właściwy sobie cykl. 

To takie cenne być i towarzyszyć tym rytmom. 

Tak jak podczas, kursów Lomi za każdym razem przekraczamy tą symboliczną linię życia z gotowością na Nowe.

Z każdym kursem wzrastam jako człowiek. Jako nauczyciel.

Czy istnieje jakiś poziom mistrzostwa? – Nie wiem .

Jeśli mistrzostwem byłby pewien poziom akceptacji siebie, życia, ludzi, doświadczenia, zmienność. Przybliżenie się do cennych dla nas wartości i rozpoznanie “boskiej” iskry w sobie. Istoty zdolnej współodczuwać, współistnieć w poczuciu, że nie jesteśmy pępkiem świata, ale jedną z tych delikatnych połączeń w AKA (sieci) wszechświata, w której najmniejszy ruch, oddech będzie wpływał na całość. To tak, być może to jest mistrzostwo. Zgoda na błędy, porażki, sukcesy i głupoty. Miejsce w sobie, w którym wydarza się życie we wszystkich jego odsłonach.

Teraz cieszy mnie, że to Lomi Życie możemy nieść dalej tworząc takie małe ekosystemy, które tworzą kolejne i kolejne… To jest jak sianie ziaren, które jeśli dostaną odpowiednią glebę, wodę i światło będą wzrastać chwila po chwili ….

Każda podróż zaczyna się od pierwszego kroku… Choć w Lomi często mówimy, że podróż zaczyna się od pierwszego dotyku.

Dmucham w Wasze skrzydła odwagi. 

Jeśli chcesz postawić kolejny krok i towarzyszyć by uczyć innych zapraszam Cię do kontaktu. Wyślę Ci wstępny formularz zgłoszeniowy. Pierwsza część kursu w marcu 2023. 

Nie czekaj aż będziesz perfekcyjna/ perfekcyjny. Zacznij w miejscu w którym jesteś, z tym co masz. 

Jeśli wejdziesz na tą ścieżkę życzę Ci byś nigdy nie zastygła/ zastygł  w swojej wiedzy. By prowadziła Cię ciekawość i pokora wobec tego co odsłania człowiek. 

Nie ma roku w którym bym się nie dokształcała. Nie ma roku w którym nie byłabym uczniem ucząc.

Z wdzięcznością dla pierwszych mentorów Danusi i Jurka Adamczyka oraz Susan Painiu Floyd. 

Mahalo Aga Rybak 

Aga rybak

Jestem przewodniczką i edukatorką po świecie dotyku i świadomości ciała.

Pracą z człowiekiem poprzez ciało zajmuje się od 1995 roku. Stale pogłębiam wiedzę i umiejętności w tym obszarze starając się docierać do źródeł wiedzy, które służą zarówno mojemu rozwojowi osobistemu  jak i podwyższaniu moich kompetencji terapeutycznych i pedagogicznych. 

“W mojej praktyce jako nauczycielka praktyk psychosomatycznych,których podstawą jest hawajski masaż Lomi Lomi Nui  oraz współczesne metody pracy z człowiekiem poprzez ciało towarzyszę Ci w odkrywaniu i pielęgnowaniu własnej cielesności, a poprzez nią nawiązaniu kontaktu ze sobą, abyś mogła/mógł rozpoznać swój plan zdrowia i cieszyć się budującym, twórczym uczuciem przepływu życia.”