Alfabet dotyku [cz.1]

Lubię myśleć o nauce Lomi jak o nauce pisania alfabetu. Kiedy uczymy się „A, B, C” eksplorujemy kształt tych liter. Piszemy je na wiele różnych sposobów, pokonując nie doskonałą drogę do tego by to, co komunikujemy było zrozumiałe. Potem uczymy się kolejnej i kolejnej, składamy wyrazy, zdania, budujemy opowieść. Do czasu, aż wyłania się indywidualny charakter, który płynie swobodnie z serca i umysłu tworząc poezję. Wyraża się w prostym pisaniu, podczas którego nie ma analizy nad poszczególną literą. 

Myśli ubrane w słowa, mogą swobodnie płynąć znajdując kierunek i swoją ekspresję. 

Ucząc się masażu Lomi jest podobnie. Mamy w nim bogaty alfabet narzędzi. Technika jest jednym z jego wielu filarów, a poznanie jej jest jak odkrywanie liter alfabetu. W masażu Lomi nie jest ona celem, a raczej pomostem, który pozwala nam rozumieć co robimy i co wnosimy do sesji. W jaki sposób może służyć zarówno osobie, która leży na stole do masażu jak i nam oraz jakie daje możliwości w budowaniu dialogu podczas sesji. 

To, co moim zdaniem czyni technikę Lomi wyjątkową jest zarówno tym co robimy i jak jesteśmy w tym obecni, ponieważ głębia kontaktu buduje się tutaj na komponentach opartych m.in. na czuciu, obecności i tym co jako osoby wnosimy do sesji. 

Umiejętność słuchania zaprasza do dialogu. Barwność i jakość dotyku, jego głębia i rozumienie pozwala prowadzić bogaty dialog na wiele sposobów, w zależności od potrzeb które przejawia osoba doświadczająca masażu. Kiedy osadzimy się z podstawowymi narzędziami, po czasie, nasz umysł przestaje być nim zajęty.

Zaczynamy w tym płynąć. Czuć swobodę. Być w kontakcie. Iść za tchnieniem, przeczuciem, przebłyskiem, który jest wyrazem naszej głębokiej mądrości i wrażliwości .Odkrywamy indywidualną mowę dłoni i możliwości jakie dają nam w utrzymaniu żywego dialogu ze sobą i z tym czego dotykamy.

Mahalo, Aga

Nadchodzące wydarzenia