Co ostatnio dobrego dla siebie zrobiłaś_eś?

Aloha,

pamiętam jak jedna z moich nauczycielek opowiadała, że kiedy wychowywała swoje dzieci, trudno jej było wygospodarować w życiu choć chwilę tylko dla siebie. Siadała wówczas z herbatą i uczyła najmłodszych domowników, że to jej sekretny czas. Piła ją w ciszy w swojej ulubionej filiżance, która miała znamiona ceremonialnej. Magiczne naczynie czyniło ją niewidzialną zarówno dla rodziny, jak i dla świata zewnętrznego. W ten prosty sposób uczyła swoje dzieci i siebie trudnej sztuki kilkuminutowych rytuałów. Po pewnym czasie domownicy rozumieli, że to jej wyjątkowa i niezakłócalna chwila w ciągu dnia. To opowieść o mikromomentach, znajdowaniu przestrzeni w miejscach, które wydają się wyjątkowo ciasne. 

Zdarza się, że kiedy w gabinecie pytam: „co ostatnio dobrego dla siebie zrobiłaś_eś?”, słyszę: „jestem tak zabiegana_y, że nie mam czasu na nic”. Mam jednak wrażenie, że często pozwalamy sobie nasz czas same_i zająć mniej istotnymi aktywnościami, np. sięganiem do telefonu, sprawdzaniem wiadomości, zajmowaniem się sprawami zewnętrznymi, które być może nie potrzebują aż takiej uwagi. 

Czasami pytam również: „czy możesz wyobrazić sobie 5 minut, w trakcie których nie robisz zupełnie nic? Być może tylko siedzisz w wygodnym fotelu i patrzysz na ładny widok? Być może jesteś gdzieś na zewnątrz i przyglądasz się czemuś, co może Cię zachwycić?”. To naprawdę niewiele, a czasem wydaje się jakby było dużym skradzionym wycinkiem życia.

Obecnie często mówimy, że czas pędzi, a przecież nic się w nim nie zmienia. Zegar nadal odlicza w ten sam sposób minuty. Doba wciąż ma tyle samo godzin, minut i sekund. Co zatem powoduje, że jesteśmy cały czas w biegu, zajęci wszystkim, co jest na zewnątrz? Co powoduje, że tak trudno nam być samej/samemu ze sobą? Wiem, że to uogólnienie – widzę to jednak jako większe zjawisko, którego jestem świadkinią.

Czasem wydaje się, że granica w naszym umyśle i świecie zewnętrznym jest czymś bardzo sztywnym. W rzeczywistości jest jednak cienka, nieszczelna i nawet pozorna. Być może świat nie narzeka, że ma zbyt wiele zajęć, ale umysł, który próbuje nadążyć, często się gubi.

To, co widzimy w świecie zewnętrznym jest zawsze tylko naszą percepcją. Możemy zobaczyć go przez pryzmat okna naszego umysłu. Jeśli jest zajęty, pełen zgiełku i hałasu, wówczas to, co widzimy w świecie zewnętrznym, również takie się staje. Z kolei kiedy umysł jest wyciszony, świat także będzie nieco cichszy.

Wiem, że czasami wydaje nam się, że musimy podjąć duży wysiłek i zrobić coś naprawdę dużego, by osiągnąć niewielki efekt – wyciszyć się, spowolnić, zadbać o chwilę tylko dla siebie, np. przywołaną już symboliczną filiżankę herbaty. Chciałabym Ci dzisiaj powiedzieć, że możesz zacząć dokładnie w tym miejscu, w którym obecnie jesteś, z tym co masz. Możesz zrobić to, co jest możliwe dla Ciebie teraz i nie muszą to być wielkie rzeczy. Pomyśl przez chwilę: 

– Co naprawdę lubisz robić?

– Co sprawiłoby Ci przyjemność bez wkładania w to dużych pokładów energii?

– Jaka jest mała rzecz, której możesz poświęcić 5–10 minut dziennie, tylko dla siebie?

– Czy to możliwe? 

Może to będzie ulubiony napój. Może spoglądanie na drzewo, słońce lub przelatujące ptaki. Może spacer po parku lub lesie. Możliwe, że na początku kierowanie uwagi na siebie nie będzie wygodne, chcę Cię jednak zachęcić do spotkania z tą małą niewygodą.

Jeśli 5 minut to za dużo, zacznij od 2–3 minut praktyki uważności – bycia obecną_ym w sobie, zauważenia tego, co czujesz:

– jeśli poczujesz napięcie, zauważ je,

– jeśli poczujesz stres, zauważ go, 

– jeśli poczujesz złość, zauważ ją,

Gdy zaczniesz zauważać wszystkie niewygody, przestaną Cię zabierać. Staną się tylko częściami, które możesz obserwować – jak części swojego doświadczenia.

Życzę Ci dobrej jesieni – byś znajdował_a czas na regenerację, odpoczynek i dbanie o siebie oraz czas na mały rytuał codzienności, w którym możesz być tylko dla siebie i kultywować odnawialną energię życia.

Ściskam
Aga