Wspomnienia z Lomi Silent Retreat?

Aloha, opowiedzieć o ostatnim Lomi Silent Retreat to jak mówić o długiej i dalekiej podróży, podczas której to, co najważniejsze, odbywało się w zakamarkach duszy.Mam wrażenie, że dla nas, osób uczestniczących, ten tydzień trwał wieczność, chociaż dla świata zewnętrznego był zaledwie chwilą. Ot, kolejny tydzień, który przeminął niezauważony w rocznym kalendarzu…

Często po takiej podróży możemy usłyszeć pytania: jak było, co widziałaś_eś?

Co jednak powiedzieć po podróży, której jedynym świadkiem/świadkinią (choć w grupie), jesteśmy dla siebie sami_e, i w której towarzyszką jest hojnie obdarowująca nas natura? Pod jej wpływem przychodzi niezwykłe dla ciała, umysłu i serca doświadczenie. Nie potrzebuję nic więcej, aby opisać niezwykłość wschodzącego słońca i poranki spowite mgłą, mieniące się srebrzyście pajęcze sieci i zawieszone na nich poranne łzy rosy. Niebo ścielące spokój nad głowami, a nocą okrywające nas gwieździstym płaszczem. Jezioro mieniące się w słońcu, rykowisko jeleni i parami szybujące czaple…

Trudno opisać słowami to, co możesz głównie poczuć. Doznać, jak twoje ciało rozmiękcza się pod wpływem tego doświadczenia, serce równomierniej bije, oddech płynie naturalnym rytmem, a umysł doznaje tych niezwykłych chwil spokoju i jest jak chmury, które łagodnie przepływały nad naszymi głowami. 

Po takich podróżach zwykle mniej jest do opowiedzenia o przeżytych atrakcjach karmiących zmysły. Głęboko w nas zakorzenione jest jednak doświadczenie, które jak ziarno posadzone w dobrej glebie będzie długo kiełkować i piąć się ku górze. Ku wzrostowi, który trudno zatrzymać. Bardziej niż słowo możemy zatem przywieźć ze sobą doświadczenie, które widoczne jest czasem w subtelnej, a czasem większej, przemianie manifestującej się poszerzonym polem akceptacji i pojmowaniem swojego dobrostanu.

Bardziej widoczne stają się nasze strategie przetrwania i wewnętrzni „managerowie”. Odkrywają się miejsca kruche i wrażliwe. Odsłaniają się talenty i potencjały. Tworzy się więcej miejsca i wolności, a my, włączając te części do systemu, zaczynamy żyć mocniej pod przywództwem „ja”. Po tej podróży, która jest jak odnowienie kontaktu ze sobą, mamy więcej do zaoferowania na zewnątrz, np. uważność czy rozmiękczenie.

Ta praktyka (Lomi Silent Retreat) oferuje nam pozostanie otwartym_ą, by doświadczać więcej witalności w nas samych i pozostać we współpracy z życiem. Uznać wszystkie jego przejawy. Te, w których płynie witalność i te, w których doświadczamy zatrzymania. Nawiązać z nimi relacje i zobaczyć, jaką rolę pełnią w naszym systemie. Zaglądać pod system przekonań: gdzie mnie on zatrzymuje, a gdzie wspiera. Tak, aby powrócić do rzeczywistości z otwartością na kultywowanie „ja” i nawiązywanie kontaktu z odnawialną energią życia.

Dziękuję za moje wspólne chwile z Tobą.